aubrey de los destinos prezentuje:

wilk cbt

rzecz miała miejsce w małym burdeliku butikowym w tajlandii gdzie wraz z wodzem zagnieżdżonym scopem oraz uroczą katoey skitraliśmy się w dwupokojowym apartamencie skąpanym w brudnych czerwieniach. ściany pokryte były czerwoną tapetą ze wzorem przywodzącym na myśl przełom dziewiętnastego i dwudziestego wieku gdzieś w londynie podczas gdy na podłodze nie było żadnego dywanu tylko parkiet w kolorze dębu toskańskiego. na ścianach wisiały obrazy stylizowane na stare portrety i właściwie kto wie ale może nawet pochodziły z kolekcji jakiegoś zubożałego milorda. mogły też mieć równie dobrze wartość podobną do niesławnych landszaftów adolfa hitlera i tylko ja się na tym nie znałem. na szczęście te aspekty mnie niespecjalnie interesowały ponieważ byliśmy tam w zgoła innym celu więc wszelkie estetyczne zgrzyty zostawiłem do rozgryzania kierowcom przyszłych znudzonych bogaczy którzy wpadli do tego przybytku na odrobinę dekadencji

początkowo mieliśmy odbyć staromodny seks analny z naszą gospodynią ale wódz zagnieżdżony scope był już lekko podchmielony i wpadł na trochę bardziej egzotyczny pomysł. przypomniała mu się zabawa której raz oddał się jako nastolatek w kolorado

"zawsze chciałem to zrobić jeszcze raz ale tak jak nie można wejść dwa razy do tej samej rzeki tak nigdy nie udało mi się powtórzyć owego specyficznego splotu młodzieńczej głupoty oraz poziomu intoksykacji jakie nam towarzyszyły tamtej pamiętnej nocy. wiele razy śmialiśmy się potem że gdybyśmy to zrobili na terenie rezerwatu to by nas rada starszych prześwięciła równo"

znałem go jak wszystkie żyły na swojej mosznie więc wyraźnie widziałem że odpływa z tematem i zaraz zacznie się smutne pipczenie dla czternastolatek o starych dobrych czasach. chrząknąłem w znaczący sposób i wódz zagnieżdżony scope opamiętał się i zaczął opowiadać co zrobili. otóż ukradli jakieś specjalne mazidło które ich szaman używał do rytuałów charakterystycznych dla ich wierzeń i nafaszerowali tyłek jednej z dziewczyn z ich plemienia. (za jej pełną zgodą naturalnie). następnie pozostała trójka chłopaków rozebrała się i masturbowała podczas gdy dziewczyna drzyzgała po nich uświęconą substancją

z jednej strony dziwne ale z drugiej dziwniejsze rzeczy się widywało a nawet wyprawiało więc przyjąłem to bardziej jako ciekawostkę na temat otaczającego świata niż poddałem ocenie. cała dziwność zresztą wynikała dla mnie z religijnego podtekstu ich praktyki seksualnej. z podobnym zdziwieniem i znużeniem czytałem te fragmenty 'stu dwudziestu dni sodomy' markiza de sade'a gdzie opisywał spuszczanie się podczas podniesienia hostii czy w boże narodzenie [sic!]

mogłoby się wydawać że problemem będzie brak dostępu do świętego mazidła ale już dawno zginęlibyśmy z wodzem zagnieżdżonym scopem gdyby nie nasza zaradność. mój towarzysz zaproponował użycie guacamole które znalazł w lodówce. tak zresztą cały ten wątek się zaczął bowiem wspomniane mazidło bardzo przypominało guacamole oraz wódz znalazł je w lodówce w pierwszej kolejności

zasiedliśmy w głębokich fotelach godnych rodowitego milorda podczas gdy katoey stanęła na środku i zaczęła się rozbierać. wódz zagnieżdżony scope zaklaskał w dłonie i zawołał "striptiz!" na cały głos ale ja zachowałem bardziej umiarkowane podejście i tylko po lordowsku skinąłem głową na znak by kontynuowała. samego striptizu było niewiele ponieważ w tajskim upale nasza gospodyni nie miała na sobie wiele ubrań. pierwsze poszły japonki a zaraz za nimi krótki zapinany sweterek oraz cienka bluzka na ramiączkach pod którą nie było stanika i na koniec przetarte dżinsowe szorty. stringi utrzymały się trochę dłużej bowiem katoey ruszyła w naszym kierunku i obeszła po okręgu kołysząc zmysłowo wąskimi biodrami. kiedy była zwrócona do mnie przodem to moją uwagę zwróciło wybrzuszenie pod materiałem niby dyskretne ale tak naprawdę nie. przeszła obok mnie i patrząc na jej pośladki ściskające lycrowy materiał stringów nie mogłem pozbyć się uporczywej obsesji która kazała mi wyobrażać sobie jak może pachnieć jej tyłek

stringi zsunęła z siebie bardzo powoli wypinając się coraz bardziej w naszą stronę. zestawiła ze sobą przy tym nogi więc nie mieliśmy okazji zobaczyć nic pomiędzy nimi. katoey zakryła dłońmi swoje przyrodzenie i podeszła najpierw do wodza zagnieżdżonego scope'a który przede wszystkim sprawiał wrażenie jakby się bał co może zobaczyć. następnie podeszła do mnie i w pierwszej chwili patrzyłem na jej dłonie które dość szczelnie zakrywały największą niespodziankę niejednego klienta przed nami ale potem powiodłem wzrokiem wzdłuż brzucha i pomiędzy drobnymi piersiami z ciemnymi sutkami aż nasze spojrzenia spotkały się na chwilę. katoey wróciła na środek pokoju i odsłoniła małego peniska

ze swoistego transu wyrwało mnie dopiero chrząknięcie wodza zagnieżdżonego scope'a który niechętnie przyznał że trzeci penis w pomieszczeniu go nieco onieśmiela. alkohol już nieco ulotnił się z jego głowy i nie wiedział czy będzie mógł kontynuować ze swoją fantazją. nie zraziło to w niczym naszej gospodyni która momentalnie zaproponowała że może założyć ozdobną klatkę na penisa. wódz zagnieżdżony scope wahał się przez moment ale w końcu zgodził się spróbować. katoey kazała nam wtedy pójść za nią i zabrała nas do drugiego pokoju którym była sypialnia gdzie wysunęła górną szufladę komody z ciemnego drewna. w środku leżały ułożone na małych haftowanych poduszeczkach różne klatki na penisa. kazała nam wybrać jedną a sama zniknęła w garderobie ściennej

były klatki i plastikowe i metalowe i nawet drewniane. nie żeby to był mój wybór ale z czystej ciekawości podniosłem tę z drewna. drewno było dość twarde bo jak podejrzewałem inaczej nie spełniłoby swojej roli. cała klatka była dość bogato zdobiona i pomimo małych rozmiarów przedstawiała sceny rodem z kamasutry. były nawet słonie w jednym miejscu. przy czubku penisa dało się zauważyć osad po wielu naciekach. ale najbardziej intrygował mnie zapach więc przystawiłem gadżet do nosa i uderzyła mnie mieszanka olejku drzewa sandałowego oraz substancji jakie opuszczają organizm podczas miłosnych uniesień

z tej parafilii wyrwał mnie wódz zagnieżdżony scope

"dobra panie koneser ale ja wybieram"

pokazał mi turkusową plastikową klatkę. już miałem westchnąć ale stukot obcasów kazał nam się odwrócić. katoey stała w samych tylko butach na obcasie. buty były czarne skórzane i ćwiekowane. podeszła do nas powoli. wódz zagnieżdżony scope podał jej klatkę na penisa i szybko cofnął rękę jak tylko jej palce ujęły wybrany przez niego wariant. uśmiechnęła się przebiegle

"będę potrzebowała pomocy z założeniem tego"

wódz zagnieżdżony scope postanowił nie pozostawiać nic losowi

"mój kolega się tym zajmie"

"jeszcze jedna rzecz"

"tak?"

"musicie się teraz obydwaj rozebrać bo inaczej koniec przedstawienia"

podeszła do wodza zagnieżdżonego scope'a ale nie zbliżyła się całkiem blisko. prawdopodobnie chciała żeby miał okazję widzieć jej onieśmielającego go członka. wódz zagnieżdżony scope stał chwilę jak wryty ale zmiarkowawszy iż jedynym wyjściem jest spełnienie jej polecenia szybko zrzucił czerwoną koszulę w białe palmy oraz trochę luźno zwisające dżinsy pod którymi miał białe rozciągnięte gacie. chwilę się z nimi ociągał ale katoey stała niewzruszona. wódz zagnieżdżony scope opadł ciężko w fotel i zasłonił swoje przyrodzenie dłońmi. wyraźnie był psychicznie wyczerpany całym tym zajściem. przez cały czas walczyłem ze swoim gadzim mózgiem żeby patrzył na mojego towarzysza a nie na drobny tyłek naszej gospodyni

skończywszy z wodzem zagnieżdżonym scopem obróciła się i podeszła do mnie

"ty dla odmiany masz się rozebrać powoli. chcę spektaklu"

zacząłem od powolnego rozpięcia koszuli którą zsunąłem z ramion po czym się obróciłem tyłem do katoey i pozwoliłem opaść koszuli na podłogę. podobnie jak i ona również ja nie miałem wiele ubrania na sobie. z namaszczeniem rozpinałem guziki rozporka i powtórzyłem manewr z obróceniem się tyłem do niej i opadnięciem spodni na podłogę. trochę czułem się zażenowany faktem jaki słaby jestem w striptizie ale jednocześnie starałem się wymyślić co zrobić z bokserkami. w jaki sposób zdjąć je w siebie w sposób satysfakcjonujący odbiorczynię? przerwałem moje rozważania kiedy poczułem jej ciało przylegające do mojego. w dłoni miała nóż myśliwski. zaczęła wodzić jego czubkiem po moim ciele podczas gdy ja cały zamarłem. pomimo iż była delikatna i nie nacięła skóry to byłem cały spięty. spięty lecz jednocześnie podniecony. w pewnym momencie złapała drugą ręką moje bokserki z jednego boku i przecięła materiał a następnie zrobiła to z drugiej strony i bokserki opadły na podłogę

obróciła mnie przodem do siebie a następnie zrobiła pół kroku w tył i postawiwszy swoją stopę na moim podbrzuszu oparła się na mnie całym ciężarem. teraz również i ja opadłem w fotel ale daleki byłem od wyczerpania. gospodyni przeniosła stopę ze mnie na podłokietnik fotela. przed oczami miałem jej małego członka

podniosłem wzrok do góry i nasze spojrzenia się spotkały

"oddać na ciebie mocz?"

poczułem że cały pąsowieję

"nie teraz"

starałem się mówić jak najciszej ale wódz zagnieżdżony scope był zaprawionym tropicielem i miał słuch lepszy od samego beethovena

"wszystko słyszałem!"

katoey zachichotała i wzruszyła ramionami. bez cienia zażenowania wręczyła mi turkusową klatkę na penisa i popatrzyła wyczekująco. wziąłem od niej klatkę i rozpiąłem ją. najpierw wsunąłem penisa a potem zapiąłem pierścień pod moszną

kiedy skończyłem katoey w momencie wzięła nogę z fotela i podeszła do masywnego okrągłego stołu z ciemnego drewna. stanęła na szeroko rozstawionych nogach i oparta na łokciach wypięła się dość konkretnie by na koniec obejrzeć się na nas przez ramię

"sama nie będę faszerowała swojego odbytu guacamole"

podniosłem się z fotela ponieważ nawet bez oglądania się na mojego towarzysza podróży wiedziałem że nie będzie kwapił się do wykonania tego zadania ale jak tylko postawiłem pierwszy krok to katoey zakasłała znacząco i wskazała palcem na podłogę. zszedłszy do poziomu czworaków doszedłem do niej i wspiąłem się ustami po jej nogach do pozycji klęczącej. złapała swoje pulchne pośladki mocno wbijając palce w tkankę i rozchyliła je ukazując moim oczom odbyt w nieco ciemniejszym kolorze. wziąłem słoik guacamole ze stołu i odkręciłem go i nałożyłem sosu grubo na palec. zacząłem upychać palcem kiedy katoey puściła pośladki i te klepnęły o siebie energicznie i rozbryzgały mi guacamole po twarzy

katoey zachichotała

"może jeszcze mam ci sos podawać dzbanie?"

nałożyłem grubą warstwę guacamole na język a palcami rozchyliłem pośladki. nie stworzyło do pożądanego efektu więc rozciągnąłem pośladki bardziej aż ujrzałem rozszerzający się otwór odbytu. szybko rozsmarowałem guacamole po wierzchu i zacząłem wciskać czubkiem języka kiedy nagle katoey puściła wiatry aż mnie cofnęło do tyłu. usiadłem na podłodze oszołomiony podczas gdy ona śmiała się trochę demonicznie a trochę autentycznie rozbawiona tym co zrobiła

postanowiłem obrócić to w żart

"pierdnięcie pięć smaków co? mogę zgadnąć co jadłaś na kolację"

"NIE! STOP! DOŚĆ TEGO! MIELIŚMY SIĘ TYLKO TROCHĘ PORUCHAĆ A TO SIĘ ROBI Z KAŻDĄ CHWILĄ CORAZ BARDZIEJ NIEDORZECZNE"

obydwoje z katoey spojrzeliśmy na wodza zagnieżdżonego scope'a który w swoim uniesieniu zapomniał że jest nagi i jak tylko się zorientował to szybko siadł i złapał ubranie i zasłaniając się nim w strategicznym miejscu wyszedł do łazienki. wstałem i spojrzałem trochę zdezorientowany na naszą gospodynię

"może kiedy indziej"

"też tak właśnie pomyślałam"

siadłem z powrotem w fotelu ale nie chciało mi się ubierać. było ciepło a wszyscy w pomieszczeniu i tak widzieli mnie już nago. zresztą nadal miałem erekcję i nie lubię wtedy ubierać bokserek (których i tak nie miałem bo leżały pocięte obok co oznaczałoby ubieranie spodni z szorstkiego materiału a to byłoby nawet gorsze). katoey przyszła i siadła mi na kolanach tak że mój członek wbijał się w tkankę gdzieś zaraz poniżej jej moszny. właściwie to podczas siadania celowo umościła się na mnie. w pierwszej chwili złapałem ją za biodra ale szybko położyłem ręce na podłokietnikach kiedy wódz zagnieżdżony scope wrócił kręcąc głową z niedowierzaniem i mówiąc coś do siebie. spojrzał na nas i wyglądało że będzie chciał coś powiedzieć ale uznał że nie lepiej nie ruszać kupy. ochłonął i nagle był w dobrym humorze. on też przerwał krępujące milczenie

"opowiedz o najbardziej odjechanej rzeczy jaka przydarzyła ci się w sferze seksu"

katoey zaśmiała się sama do siebie i zaczęła swoją opowieść

"miałam takiego jednego klienta. wpadał w miarę regularnie co sześć miesięcy przez kilka lat. nie rozróżniam tak białych ludzi więc nie potrafię powiedzieć czy był niemcem czy holenderm a może w ogóle jakimś norwegiem ale miał bardzo jasne włosy a jego angielski był dość szorstki. miał bardzo atletyczne ciało i pomimo iż zawsze miał szorty i pstrokate koszule to nie potrafił i prawdopodobnie nie chciał ukryć faktu że jest agresywnym biznesmenem. dla mnie był zawsze sympatyczny choć na dystans. a potem nagle przestał się pojawiać i ślad się po nim urwał ale też nigdy nie śledziłam poczynań moich klientów. czasami znajdują sobie żonę. czasami żona odkrywa fakt mojego istnienia. czasami zaczynają uprawiać seks turystykę gdzie indziej. nie wnikam. miał dość osobliwe preferencje. specjalnie dla niego musiałam kupić krzesełko porodowe które z grubsza wygląda jak litera C na nóżkach. siadał na nim okrakiem tak że otwarta część obręczy była z tyłu a ja miałam go boksować po jądrach i penisie. przez całą sesję wykrzykiwał wniebogłosy jakieś hasła w swoim ojczystym języku których naturalnie nie rozumiałam ale brzmiały jak jakieś wojskowe komendy. używałam rękawic bokserskich ponieważ nie jestem najlepsza w biciu się. początkowo bałam się że go uszkodzę ale nalegał żebym uderzała mocniej. podczas naszych ostatnich spotkań byłam pod wrażeniem że nie urwałam mu jaj. pod koniec jego narząd był niejednokrotnie siny. ale był zadowolony. na ogół dość szybko się podniecał i po chwili dostawał wytrysku. wtedy przestawałam. z czasem uodpornił się i musiał się domasturbować w trakcie. po wszystkim żegnał się usłużnie i znikał. zawsze dorzucał spory napiwek choć nigdy tego nie wymagam bo po prostu mam stawki które pokrywają wszystko. nie sądzę że się jeszcze kiedyś pojawi ale nie potrafiłam wyrzucić rękawic i krzesełka. nie był to jedyny dziwny klient ale gdybym miała wskazać najbardziej odjechaną to właśnie tę"

kiedy skończyła w pokoju ponownie zapanowała cisza przerywana jedynie odgłosami ulicy nocą. wódz zagnieżdżony scope wypuścił ciężko powietrze i widać było że próbuje sobie wyobrazić całą tę historię ze sobą w roli głównej. a raczej bardzo nie chce próbować sobie wyobrazić ale nic nie może na to poradzić. wszystko wskazywało na to że ten na wpół katatoniczny stan może potrwać jeszcze wiele godzin

w trakcie opowieści katoey moja erekcja całkiem sflaczała więc przeprosiwszy ją wstałem z fotela i również się ubrałem. stojąc teraz oparty o barierkę balkonu przyglądałem się naszej gospodyni i zaczynałem się zastanawiać czy przypadkiem nie jest filipinką