2011-08-12

Poprawność polityczna

Wczoraj jeden z obserwowanych przeze mnie na Twitterze ludzi zaczął wrzucać kawały o pedałach. Albo gejach, ale w tweetach padało to pierwsze określenie. Poszedł co najmniej jeden block, ale możliwe, że więcej. Bo nie wolno żartować w niepoprawny politycznie sposób.

Oto jeden z kawałów:

Dwóch pedałów na basenie.
– Jaka woda? – pyta jeden.
– Chujowa – odpowiada drugi.
– A, to skacze na dupę.

This will not stand!, cytując Gościa z „Big Lebowskiego” (czasem Kolesia, różne są tłumaczenia). Poprawność polityczna nie pozwala na takie żarty, jak padło wcześniej. Żartować można tylko z większości, co jest — paradoksalnie — efektem o nazwie odwrócona dyskryminacja, tj. tak bardzo nadskakuje się mniejszościom, że dyskryminowana jest większość. Gdyby żartować z heteroseksualnych zachowań, byłoby okej.

Jest u nas w kraju jednakże długa historia omijania cenzury. Dawniej były to tematy polityczne, dzisiaj trochę innego kalibru, również cenzura nie jest z gatunku formalnych, ale mimo wszystko trzeba kombinować, żyjemy bowiem w czasach, w których nie wolno nikogo obrazić, a już tym bardziej niczyich uczuć (a nie daj boże — nomen omen — tych religijnych). Co prawda, niespecjalnie mnie pociągają homoseksualiści (może poza Wentworthem Millerem), również jako obiekt żartów, ale zacząłem się zastanawiać: jak by można z nich zażartować, żeby w złym tonie było podnieść o to larum. Po namyśle dokonałem korekty przytoczonego powyżej dowcipu:

Dwóch amatorów pasywnego seksu analnego na basenie.
– Jaka woda? – pyta jeden
– Chujowa – odpowiada drugi.
– A, to skacze na dupę.

Udało się! Może nie jest tak śmiesznie (a może jest bardziej, kwestia gustu), ale oto pomija się kwestię orientacji, która jest zakazana, a przechodzi do samej aktywności seksualnej, której oddają się również heteroseksualiści (większość!). Zarówno żeńscy, że zacytuję tutaj Sashę Grey:

My ass makes my cunt jealous and that’s the way I like it. I like spelunking my butt hole more than a seasoned fag at a bathhouse in Turkey.

— jak i męscy, na co są stosowne rozwiązania w odpowiednich sklepach. Nie ma nic złego w śmianiu się z form spędzania wolnego czasu. Mało tego, gdyby ktoś się przyczepił, że „przecież wiadomo o kogo chodzi”, to by było jak z nieprzyzwoitymi dowcipami — jeżeli ktoś je rozumie, jeżeli wyłapał tę specyficzną grę słów, to znaczy, że sam tak sobie pomyślał.

Swoją drogą, ciekawe po jakimś czasie wpisanoby „amatorów pasywnego seksu analnego” na jakąś listę określeń zakazanych?