2011-07-27

Just do it

Pamiętacie swoje ulubione rzucenie pracy?


Ja wszedłem do firmy, wyjąłem z torby służbowy komputer (który był już wyczyszczony z wszelkich danych) i położyłem go na biurku. W tym momencie napotkałem pełne nadziei spojrzenie szefa, który pewnie myślał, że przyszedłem zameldować wykonanie modułu, który mi zlecił.

— Odchodzę — powiedziałem.

Po tych słowach wyszedłem, zostawiając go w osłupieniu na resztę dnia. Być może roztrząsał kwestię pt. „Może jednak powinienem był mu dać normalną umowę o pracę?”, a może oglądał gołe baby w Internecie (ale to nie w jego stylu było). Nie wiem.


Ten jeden raz to ja wykorzystałem konstrukcję umowy-zlecenia. Nie zapłacił mi za tę połowę miesiąca, którą zdążyłem przepracować, a niestety — w przeciwieństwie do popularnych klisz popkulturowych — nie wygrałem dzień wcześniej w totka, ale i tak uważam, że warto było.