Jak rzetelnie wypowiadać się o smartfonie
Dostaję wiele listów od rozhisteryzowanych fanboyów Apple’a z prośbami o pomoc. Może przytoczę jeden taki list, który uznałem za reprezentatywny dla zagadnienia:
Witam!
Piszę do Pana, ponieważ nie wiem już do kogo się zwrócić. Cały mój iŚwiat wydaje się popadać w obłęd. Nie przeszkadzało mi to, ale ostatnio chciałem napisać coś krytycznego o iPhonie i… nie mogłem. Myślę, że Steve Jobs zahipnotyzował mnie tymi swoimi jaszczurzymi oczami.
Być może sprawa jest już przegrana i nie ma dla mnie ratunku, ale podobno nadzieja umiera ostatnia. Nie wiem, może Pan coś wymyśli, panie De Los Destinos.
Pozdrawiam,
iSławek
Tak, na początku chciałbym wszystkich uspokoić. Jest nadzieja! Efekty tzw. hipnozy jaszczurzych oczu są odwracalne. Docent Teofil Pigwa, kiedy jeszcze żył, opowiadał mi o wielu takich przypadkach. Choć sprawa jest trudna, to jednak do zrobienia. Radzę skontaktować się z najbliższym terapeutą od uzależnień i prania mózgu.
Od siebie mogę sprezentować fanboyom o zszarpanych nerwach przykładowy tekst z rzetelnym omówieniem smartfona. Żeby nie być oskarżonym o stronniczość czy podkopywanie marki Apple posłużę się telefonem G1, którego używam od września i dzięki temu poznałem całkiem dobrze. Przy okazji udowodnię, że nie istnieją Google fanboye.
Podpatrując tekst będziecie mogli zobaczyć, jak wygląda rzetelne recenzenstwo techniczne, w kilku miejscach omówię również najczęściej popełniane przez Was błędy, drodzy Apple fanboye.
Wzorcowa recenzja smartfona, której odlew znajduje się w Sèvres pod Paryżem
Witam Szanownych Czytelników Niepoważnika. Dziś nasz dział techniczny zaprezentuje produkt HTC (sprzęt) oraz Google (system). Jest on na rynku już długo i nasz recenzent (no dobra, to ja cały czas jestem) miał możliwość dogłębnego zapoznania się z produktem.
Nie widzę sensu podawania specyfikacji typu procesor czy pamięć, ponieważ większości ludzi nic to nie mówi (a w ten sposób wypełnia się minimalny limit znaków). Sprzęt działa szybko i nie zalicza żadnych zwiech ani nic takiego. Przez pół roku użytkowania nie napotkałem na żadne problemy. Również między bajki wkładam obiegową opinię o lichej jakości wykonania telefonu. Istotnie, jest ona dość prosta i ascetyczna, ale porządna. Slider przez ten czas działa bez zarzutu, nic się nie wyrobiło, nie urwało. Fakt, trochę „trzeszczy”, ale poniekąd mamy do czynienia z fizycznym mechanizmem, więc jest to nie do uniknięcia. Klawiatura bardzo wygodna, pisze się na niej szybko. Ekran dotykowy reaguje dobrze, choć całkiem przy brzegu wydaje się „nie łapać”, co jednak po pół roku nie stanowi kłopotu. Wiadomo — człowiek do wszystkiego się przyzwyczai. System Android to normalny Linux, choć w wersji standardowej nie mamy dostępu do konta root, więc jesteśmy skazani na korzystanie z darmowego Android Marketu, który na szczęście ma multum różnych programów, jak i gier (choć G1 w zamierzeniu nie jest przenośną konsolą do gier, to mamy takie pozycje jak np. „Doom”).
[Powyższy akapit jest swoistym streszczeniem, ale daje pewien obraz. Czyli: chwalimy, co powinno być chwalone, lecz nie milczymy nt. wszelakich uchybień i wad. Nie robimy tego dla produktu, lecz dla siebie samych. Po pierwsze: nasza renoma ucierpi, jeżeli będziemy wybiórczo traktować zagadnienia. Innymi słowy: nikt nam nie będzie wierzył, podejrzewając wpływ naszej fiksacji na ocenę materiału źródłowego, jakim jest w tym przypadku telefon. Po drugie: nie pakujemy się w pułapkę, w której musimy ciągnąć tę farsę, ponieważ nie możemy przyznać, że kantowaliśmy trochę na wcześniejszych etapach.
Poniżej zaś zamieszczam omówione najczęściej popełniane błędy wraz z komentarzem.]
Android Market niestety nie umożliwia klientom z Polski na kupowanie aplikacji. Możemy korzystać tylko z darmowych aplikacji. Na ogół to wystarcza, ale często za darmo dostajemy okrojoną wersję. Podoba nam się ona i jesteśmy gotowi zapłacić, a tu się nie da. Nie da się również skorzystać z rozszerzonego wachlarza możliwości. Podobno chodzi o system płatności — Google ma swój i nie chce się dzielić pieniędzmi, więc nie ma ich mniej, tylko wcale. Bardzo ładnie.
[Często popełniany błąd to bronienie firmy. Np. „Ale oni mają do tego prawo!”. Jasne, że mają, ale klient ma prawo skrytykować pomysł, jeżeli jest idiotyczny. Toteż tu się powstrzymujemy. Jeżeli coś szczeka jak pies i wygląda jak pies, to wypada to nazwać psem, jak mówi indiańskie powiedzenie. Jeżeli nie chcemy nazwać psa psem, to milczymy, a nie produkujemy bezsensowne argumenty wynikające z zaślepienia wynikającego z hipnozy jaszczurzych oczu.]
Kolejnym mankamentem jest brak ujednolicenia systemów. Telefony HTC mają wersję 1.6, Motorola Droid — 2.0, a Nexus One — 2.1. Powoduje to spory rozziew na rynku. Już pojawiają się aplikacje, które wymagają wersji co najmniej 2.0, a pozostali są pozostawieni sami sobie. Jeżeli sytuacja nie ulegnie zmianie, to taki brak ujednolicenia systemów w aparatach może się niekorzystnie odbić na sprzedaży.
[Unikamy tego samego błędu, co powyżej: nie piszemy niczego w obronie firmy. Google ma bajzel z systemami na rynku i to jest fakt.]
Wymysłem HTC jest dziwna końcówka kabla łączącego smartfon z komputerem znana jako extUSB. Normalne USB może posłużyć tylko za ładowarkę. Rozwiązanie bez sensu, ponieważ w przypadku kabla, który łatwo ginie w niewyjaśnionych okolicznościach, odkupienie go nie jest takie proste. Trzeba korzystać z Allegro.
[Jakiego błędu tym razem uniknęliśmy? Wmawiania sobie i wszystkim innym, że to najoptymalniejsze rozwiązanie i najlepsze dla użytkownika końcowego.]
Poza tymi mankamentami jest to smartfon godny polecenia, który da swojemu posiadaczowi dużo korzyści.
Pamiętajcie, drodzy fanboye, pomijając negatywną stronę, lub zamieniając ją na pozytywną, sami podkopujecie swoją wiarygodność. Zachęcam Was do przeczytania wzorcowej recenzji i przeanalizowania jej pod kątem najczęściej popełnianych przez Was błędów.