2010-09-29

Dopalacze, narkotyki i alkohol

Wczoraj rzuciłem kilka haseł na Twitterze, które wzbudziły żywe zainteresowanie moich zacnych obserwatorów, niestety spotkało się również z brakiem zrozumienia zasadniczej treści. 140 znaków nie elaborat, łatwo o pomyłkę.

Dopalacze

Zasadniczo bawi mnie walka z dopalaczami, która obecnie polega na wpisaniu substancji x, użytej do produkcji dopalacza y, na listę substancji zakazanych. Cały proces trwa tyle, że kiedy w końcu lista zostanie oficjalnie zaktualizowana, to dopalacz y2 nie ma w składzie składnika x. Genialne.

Słyszałem ostatnio, że planują wprowadzić domniemaną szkodliwość, podobnie jak to jest z lekarstwami, czyli środek przed wprowadzeniem miałby przejść testy, których pewnie nie przejdzie. Choć zastanawiam się, jak to zorganizują, bo niektóre dopalacze są sprzedawane jako nawóz do roślin. Chyba nie można zakazać sprzedaży nawozu, ponieważ zjedzony powoduje wystąpienie niezłej fazy? A może można — żyjemy w państwie zbiurokratyzowanego prawa, nie sprawiedliwości i rozsądku.

Narkotyki

Narkotyki są złe, to wiadomo. Powodują patologie, uszkadzają zdrowie, sprawiają, że ludzie zachowują się inaczej niż zwykle. Z tego powodu należy ich zakazać. Są zakazane. Tylko banda oszołomów i lemingów chce ich legalizacji, ponieważ lemingi — jak podświadomie wszystkim wiadomo — dążą do samozagłady.

Na miejscu przeciwników narkotyków zastanowiłbym się dwa razy: gdyby dać lemingom narkotyki, to wykończyliby się i można by spokojnie rządzić krajem bez tej zdegenerowanej grupy społecznej, która chodzi głosować na niedorzeczną, złodziejską, a przede wszystkim niepatriotyczną Platformę Obywatelską.

Alkohol

Jakoś umyka przeciwnikom narkotyków i substancji podobnych, że jeden z najgorszych w wielu zestawieniach narkotyków, czyli alkohol, jest w Polsce legalny oraz opodatkowany. Odnoszę wrażenie, że przypomnienie tego wczoraj wzbudziło najwięcej emocji. Jakże to? Piwko? Wiśnióweczka? Ano tak.

Jeśli chodzi o wpływ na człowieka, to nie ma jakichś specjalnych różnic między alkoholem a innymi narkotykami. Może tyle, że alkohol się pije. Skąd zatem wzięło się to oburzenie?

Tradycja. W polskiej tradycji alkohol zajmuje szczególne miejsce, ponieważ jest w niej obecny od bardzo dawna pod różnymi postaciami. Zadomowił się i to tyle. Wcale nie jest mniej szkodliwy od narkotyków (piszę ogólnie, bo nie miałem do czynienia). Zapewne przyniósł więcej szkód niż cała reszta, więcej osób doprowadziło do wypadków pod wpływem alkoholu, więcej osób w zamroczeniu alkoholowym zrobiło rzeczy, których potem żałowało. Rzecz w tym, że ten diabeł był znacznie bliżej i przyzwyczailiśmy się.

Marihuana

Można zapić się na śmierć, ale dawka śmiertelna marihuany to coś koło kilku tysięcy skrętów. Nie do wypalenia. Pod wpływem marihuany człowiek nie robi się agresywny. Gdyby nie lobby tytoniowe kiedyś, pewnie palilibyśmy ją normalnie. Zresztą powoli to nadchodzi. Holandia, Czechy. Kwestia czasu.

Utrata kontroli

Pojawienie się dopalaczy jest reakcją na zakaz sprzedaży narkotyków. Ktoś znalazł lukę prawną, którą wykorzystuje. Do tego skutecznie, co opisałem na początku. W Rosji za Jelcyna i w Stanach Zjednoczonych podczas prohibicji walczono z alkoholem, ale z mizernym skutkiem. Dlaczego? Wydaje się, że dlatego, że ludzie po prostu lubią się odurzać i nic na to nie poradzi. Żadną miarą. Alkohol zepchnięty do podziemia zniknął tylko oficjalnie. W efekcie rynek był poza kontrolą, a wszystkie zyski szły dla gangsterów. To samo robi się z narkotykami. Zakazuje się i ciężko kara, a jednak ludzie je biorą. A co gorsza, zakazując i karając rząd pozbawia się kontroli nad tymi substancjami. Spycha do podziemia.

Dopalacze to tylko jeden ze sposobów. Zakażą tego? I co to zmienia? Klasyfikację czynu. Nie sprawi, że ludzie stracą zainteresowanie zakazanymi substancjami. I to mnie bawi. Bawi mnie cholernie, ponieważ cała para idzie w gwizdek, jakieś naloty, całe agencje do walki z narkotykami, na co pewnie idą grube pieniądze na całym świecie, a interes jak kwitł tak kwitnie. A jednocześnie równie szkodliwy alkohol jest okej, a nawet pozwala łatać trochę dziurę budżetową tylko dlatego, że był wcześniej w grze.

Czy jestem za zdjęciem zakazu produkcji i sprzedaży narkotyków? Pewnie tak, bo w obecnym stanie pożytek jest żaden, poza pewnymi kwestiami wizerunkowymi. Czy jestem za zakazem sprzedaży alkoholu? Raczej nie, tylko dziwi mnie, że jego można, a innych rzeczy nie. Nade wszystko obserwuję to z rosnącym rozbawieniem, bo cała ta walka przypomina mi markowanie działań przed samym sobą niż faktyczne działania.

Szamanizm

Trochę pobocznie przytoczę coś, co przeczytałem kiedyś w „Newsweeku” (podaję tytuł, gdyby ktoś chciał prowadzić argumentację typu: piszesz tak, bo jesteś lemingiem; nie mam serca odbierać rozrywki ludziom).

U różnych Indian, gdzie różnych narkotyków jest na potęgę, nad wszystkim czuwa szaman. Szaman wie co i jak, kontroluje również, żeby poszczególni członkowie plemienia nie dopchali się za szybko do mocnych rzeczy. Do naszej kultury narkotyki dotarły bez szamanów, więc zachłanni ludzie rzucili się na nie trochę bez znajomości tematu. Efekt taki sobie, szczerze mówiąc.

Alkohol jest bardziej oswojony. Wielu z nas może posłużyć za takich miniszamanów. A zatem nie budzi naszych obaw.

Epilog

Wyszło trochę chaotycznie, ale nie obiecywałem inaczej. To tylko garść spostrzeżeń na temat dopalaczy i narkotyków (w tym alkoholu), którego nie rozwiąże żadna ustawa, więc nie ma co sobie wypruwać żył z tego powodu. Jak ktoś będzie chciał się wykończyć, to zrobi to nawet zakazaną substancją.