2010-01-18

Ali Agca

Dziś zwolniono z więzienia Alego Agcę, niedoszłego zamachowcę Jana Pawła II. Strzelał, ale nie dostrzelił, przysparzając swojej ofierze bólu do końca życia — kula uszkodziła kręgosłup. Ponieważ jego historia jest jednak pod paroma względami daleka od powagi, zwróćmy tutaj uwagę na kilka faktów.

Zacznijmy od tego, że Ali Agca nigdy nie podał jakiejś wiążącej opowieści nt. swoich zleceniodawców. Mieszał wersje, wplątywał w swoje opowieści KGB, Bułgarię, a ostatnio nawet sam Watykan. Perfect assassin, niczym Charon — nawet złapany nie potrafił wsypać swoich pracodawców. Dostrzegam podobieństwo z człowiekiem, który zgodził się przemycić trochę narkotyków w zamian za nagranie mu płyty. Jakiś czas temu stracono go w Chinach. Ale wróćmy do bohatera wieczoru.

Ali Agca został zwolniony w 2000 roku z więzienia, po tym, jak ułaskawiono go na prośbę Jana Pawła II. Niestety od razu trafił w Turcji do więzienia za zabójstwo kogoś innego 2 lata przed zamachem na głowę Kościoła.

Zaraz po wyjściu zabrano go na komisję wojskową, żeby ustalić, czy uchylał się od służby wojskowej. A pomyśleć, że u nas ludzie bali się WKU.

Pierwszym komunikatem dla prasy było oznajmienie dziennikarzom, że ten świat się kończy. Wg niego skończy się w tym stuleciu. Czyżby kolejne potwierdzenie domniemanego końca świata 21 grudnia 2012?

Ali Agca złożył pismo z prośbą o nadanie obywatelstwa polskiego. Właściwie nie wiadomo po co. Nie mieszkał jednak w naszym kraju przez 5 lat, więc mają na niego formalnego haka. Nie zostanie obywatelem polskim.

Największym przebojem jest to, że podobno napisał nową, lepszą Biblię i chce ją przedstawić Benedyktowi XVI. Będzie to połączone z propozycją podmienienia jej w miejsce tej, która teraz obowiązuje. Przyznam, że od jakiegoś czasu już czułem, że Biblia trochę trąca mychą i że wartałoby napisać coś bardziej na czasie.

Kiedy tak słuchałem tych rewelacji, jakie podawano mi w telewizyjnych wiadomościach, przypomniały mi się słowa Franka Zappy: „Polityka jest branżą rozrywkową”. Żadną inną.